Zawsze marzyłem o tym, żeby zjeść idealne sushi. Te wszystkie kolory, fasony i smakowe eksplozje – czegóż chcieć więcej? Pomiędzy nimi a mną stała jednak jedna bariera: umiejętność przygotowania. Ostatecznie stwierdziłem, że nie ma co czekać, tylko trzeba wziąć sprawy w swoje ręce! Chcesz się dowiedzieć, jak to zrobić? Dzięki kilku prostym krokom możesz zaserwować sobie i bliskim domowe sushi, i to takie, które będzie wyglądało jak z najlepszej japońskiej restauracji. Z siostrą i przyjaciółmi, zrobiliśmy w domowym zaciszu małą sushi party, a ja z chęcią podzielę się z Tobą tymi tajemnicami!
Wybór składników: Klucz do sukcesu
Zacznijmy od podstaw. Tak, od składników! Nie da się przygotować dobrego sushi z byle czego. To jak próbować zrobić pierogi z najgorszej jakości mąki – szkoda czasu i nerwów! Zatem, co kupić? Przede wszystkim zacznij od ryżu do sushi. Koniecznie wybierz ten krótkoziarniasty – tylko takie mają właściwą kleistość, która sprawia, że rolki się nie rozpadają. W marketach znajdziesz różne marki, ja polecam Kizuna, bo jest naprawdę niezły i w przystępnej cenie. Ale do dzieła! Mukazimich to pytanie – sushi bez ryb to nie sushi, prawda? I tu nadchodzi sedno sprawy – ryby! Świeżość to podstawa! Jeśli masz możliwość, wybierz ryby z tzw. akwarii, czyli te, które pochodzą z zaufanego źródła. Uwierz mi, nigdy nie żałowałem, kiedy inwestowałem w świeżego łososia czy tuńczyka, a wspólne jedzenie było ucztą dla zmysłów.
Przygotowanie ryżu: Magia w prostocie
Ok, mamy już ryż. Teraz czas na przygotowanie go w odpowiedni sposób. To może być najtrudniejsza część, ale nie martw się! To nic skomplikowanego. Najpierw musisz przepłukać ryż pod zimną wodą – to kluczowy krok, żeby pozbyć się nadmiaru skrobi. Ja to robię, aż woda przestanie być mętna. Potem gotuję go w proporcji 1:1,5 (jedna szklanka ryżu do półtorej szklanki wody) – po prostu wrzuć go do garnka i niech się gotuje na małym ogniu. Pamiętaj, żeby po ugotowaniu, nie od razu otwierać pokrywki, a dać mu jeszcze kilka minut odpuścić. I teraz najlepsze: kiedy ryż jest już ugotowany i jeszcze ciepły, trzeba go połączyć z mieszaniną octu ryżowego, cukru oraz soli. Ja robię to smakowo – ile chciałoby tam duża łyżka octu do małej łyżki soli i cukru. Mieszaj delikatnie, nie rozgniataj! Ostatecznie ryż musi być lekko lepki, bo to jego tajemnica.
Rolkowanie sushi: Kreatywność w akcji
Teraz następuje czas, na który czekałem najdłużej – rolkowanie! Przyda się do tego specjalna mata – nie tak łatwa do ogarnięcia, ale z odrobiną chęci, każdy da radę. Na macie kładziemy arkusz nori (to ta czarna alga) i na nim rozkładamy równą warstwę ostudzonego ryżu. Mój sposób to tak około 1 cm ryżu na 2/3 powierzchni, żeby mieć miejsce na dodanie składników. A teraz, możesz być prawdziwym artystą! Dodaj świeżego łososia, awokado, czy ogórka – co lubisz! Pamiętaj, żeby nie przesadzić z ilością, bo inaczej będzie ciężko zrolować. No i dobra rada – mopał się dość mocno: w końcu to sushi, nie miotła na desce!
Wszystko dla smaku: Sosy i dodatki
A teraz coś, co rozpala moją kulinarną wyobraźnię – sosy! W sklepie znajdziesz gotowe sosy sojowe, ale dlaczego nie spróbować zrobić własnych? Prosty sos na bazie sosu sojowego z dodatkiem wasabi i imbiru – ho, ho, niebo w gębie! Ja ubóstwiam dodać kilka kropel limonki do mojej mieszanki, bo świetnie przeciwdziała rybim smakom. No i ktoś powiedział o deskach do serwowania? Używaj pięknych talerzy i desek, bo jedzenie ma wyglądać i robić wrażenie! Na koniec warto dodać kilka opakowań wasabi i marynowanego imbiru obok, żeby każdy mógł sobie sam doprawić według gustu.
Wszystko gotowe! Usiądź spokojnie, ciesz się własnoręcznie przygotowanym sushi i miej w pamięci, że praktyka czyni mistrza. Z każdym kolejnym razem wychodzi coraz lepiej. A może zorganizujesz sobie sushi-party z przyjaciółmi? To będzie niezapomniane przeżycie! Smacznego!