Cześć! Czy marzyłeś kiedyś o podróżach po Europie z plecakiem, ale myśli o kosztach cię przerażały? Wybór tanich noclegów, oszczędzanie na jedzeniu i szukanie lokalnych atrakcji to klucz do udanej podróży, która nie zrujnuje twojego portfela. Dzisiaj podzielę się z tobą moim doświadczeniem i sprytnymi trikami, które pomogą ci zobaczyć świat, nie wydając kroci!
Planowanie i szukanie tanich lotów
Niemal każdy, kto planuje podróżowanie po Europie, wie, że kluczowym krokiem jest znalezienie tanich biletów lotniczych. Przyznaję, że to może być niekiedy prawdziwy koszmar, bo nie da się ukryć, że ceny potrafią być szalone. Ale jest kilka sprytnych sposobów na to, by zaoszczędzić. Po pierwsze, korzystaj z aplikacji i stron internetowych takich jak Skyscanner czy Google Flights. Obstawiaj opcję elastycznych dat – często odrobina cierpliwości i gotowości do lądowania w środku tygodnia zamiast w weekend może znacząco obniżyć koszty. Przekonałem się, że opłaca się też monitorować promocje, a czasem nawet ustawić alerty na przyloty do różnych miast. Kiedyś, czekając na swój wymarzony lot do Barcelony, tak mi się udało – zapłaciłem dosłownie złotówkę za bilet!
Tanio, ale z głową – noclegi za grosze
Nie samym lataniem człowiek żyje (nawet jeśli to najtańsze!). Kluczowym elementem każdej podróży jest gdzie się przespać. Njprawda? Hostele, Airbnb, couchsurfing – opcji jest sporo! Ja najczęściej wybieram hostele dla backpackerów; lubię towarzystwo i możliwość poznania ludzi z całego świata. Czasami można trafić na nocleg naprawdę za grosze, a przy tym warunki bywają całkiem przyzwoite. Kiedyś w Budapeszcie zamieszkałem w domku z ogrodem przylegającym do rzeki – kosztowało mnie to mniej niż pudełko pizzy! No i poznanie nowych ludzi? Bezcenne. Jeśli lubisz sobie podrzucić coś do picia, to hostele często organizują wydarzenia, gdzie można łączyć przyjemne z pożytecznym.
Jak mądrze jeść w drodze?
Ok, poruszyliśmy już transport i noclegi, ale co z jedzeniem? Sami wiecie, że to często potrafi zjeść połowę budżetu na wakacjach. Moim sposobem jest unikanie turystycznych restauracji, które jak na złość naliczają stawkę za widok. Wolę zabierać ze sobą prowiant z lokalnych marketów. Sama kupka owoców, kanapki, czy jogurtu potrafi być prawdziwym ratunkiem. Raz byłem w Rzymie i zamiast obiadu w restauracji, zjadłem pyszną pizzę na wynos, a w dodatku kosztowała mnie zaledwie kilka euro. Super sprawa, a przy tym nie znikałem zbyt długo. A i bądźcie czujni na lokalne stołówki czy bary z jedzeniem „na szybko”, które potrafią zaoferować niezłe smakołyki w przystępnych cenach.
Odkryj miasto jak lokalny
Nie ma nic lepszego niż odkrywanie miasta, jak lokalny. Sam kiedyś zgubiłem się całkowicie w Berlinie, a dzięki temu trafiłem do niesamowitego parku, gdzie lokalni ludzie grają w piłkę i smażą kiełbaski na grillu. Drobne, lokalne festiwale, targi antyków, czy kościółki otwarte są trochę dalej od szklanej wystawy – to właśnie tam znajdziesz prawdziwy urok miasta. Zalecam też korzystanie z bezpłatnych wycieczek “Walking tours”, które można znaleźć w wielu miastach – świetna zabawa, a do tego możesz zostawić wskazówkę dla przewodnika jako podziękowanie!
W sumie podróżowanie po Europie bez bankructwa to nie taka filozofia, a bardziej sztuka balansu. Dzięki pomysłowości, elastyczności i otwartości na przygody, możecie odkrywać piękne miejsca, na które sami byście nie wpadli, a przy tym nie zrujnujecie portfela. A kto wie, może wasza kolejna wspólna przygoda z plecakiem zacznie się już jutro? Świat czeka!