Strona głównaTurystyka EkstremalnaJak w 5 dni przejść najtrudniejszy szlak górski w Europie?

Jak w 5 dni przejść najtrudniejszy szlak górski w Europie?

Kiedy myśle o górskich wędrówkach, serce mi mocniej bije. Jednym z moich największych marzeń było przejście najtrudniejszego szlaku górskiego w Europie, czyli Tour Mon Blanc. Po 5 dniach intensywnego trekkingu, które przyprawiły mnie o dreszcze zarówno z zachwytu, jak i zmęczenia, postanowiłem podzielić się moimi doświadczeniami. Jeśli i Ty masz ochotę na taką przygodę, weź na warsztat moje obserwacje i porady!

Przygotowania, czyli co warto wiedzieć przed wyprawą

Słuchajcie, przygotowania do takiej wyprawy to nie bułka z masłem. W zasadzie musiałem zacząć od ogarnięcia sprzętu. I to nie byle jakiego. Wymyśliłem, że dam radę ze sprzętem, który miałem z poprzednich wypraw, ale rzeczywistość szybko zweryfikowała moje plany. Mam wrażenie, że każda wyprawa wymaga osobnych przygotowań, a w przypadku Mont Blanc – zwłaszcza. Po pierwsze, musiałem wybrać odpowiedni plecak. Nie ma nic gorszego niż nosić na plecach ciężar, który nieodpowiednio leży. Wybrałem plecak o pojemności 50 litrów, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Mieścił wszystko, co potrzebne, a przy tym nie ciążył na plecach.

Kolejna sprawa to odzież. Sprawdźcie prognozy pogody z wyprzedzeniem, bo w górach potrafi być jak w kalejdoskopie! Słońce, deszcz, a po chwili śnieg w czerwcu – to norma. Podczas moich przygotowań zaopatrzyłem się w bieliznę termoaktywną, kurtkę przeciwdeszczową oraz solidne buty trekkingowe, które przeszły swoje w różnych warunkach. I wiecie co? Serce mi rosło, kiedy już pakowałem walizkę – czułem te dreszcze ekscytacji!

Trening przed wyjazdem: można go ominąć?

No właśnie, trening! Myślałem, że może dam radę bez specjalnego przygotowania, bo przecież jestem dość aktywny! No cóż, szybko okazało się, że to nie wystarczy. Zacząłem regularne bieganie, spacerowanie po górach, a nawet chodzenie po schodach, co zauważyłem, że daje niezłego kopa. Z każdym dniem czułem, jak moja kondycja rośnie, a nogi stają się silniejsze. Również podczas treningów udało mi się popracować nad równowagą. To, co jest niesamowicie ważne, zwłaszcza na górskich szlakach, zwłaszcza, że nie zawsze są one odpowiednio wyrównane, a nierówności mogą być zdradliwe.

Pamiętajcie, że technika oddechowa to podstawa! Kiedy idziecie pod górę, nie zapominajcie o regularnym wdechu i wydechu, bo inaczej możecie się poczuć jak podczas biegu na 100 metrów. Kilka razy zbyt mocno się ekscytowałem i omalnie nie dostawałem zadyszki! Lepiej się nie denerwować, bo góry są na pewno dla Was, tylko należy to po prostu przemyśleć.

Dni zmagań: co czeka nas na szlaku

To była niezapomniana przygoda! Każdy dzień przynosił nowe wyzwania i wrażenia! Już pierwszego dnia ruszyliśmy z Chamonix, co jest jednym z najpiękniejszych miejsc u stóp Mont Blanc. Na szlaku umówiliśmy się z ekipą na próby, co bardzo podniosło mi na duchu. Z góry od razu widać, że krajobraz potrafi urwać dupę z wrażenia. Teraz rozumiem, czemu ludzie wchodzą w te wszystkie kłopoty.

W pewnym momencie przeszliśmy przez lodowiec, który był dla mnie kompletnym zaskoczeniem w kontekście trudności. Dziury, szczeliny… To było absolutnie hipnotyzujące, ale musiałem też uważać, by nie wpaść w pułapkę. Trochę strachu, ale cała ekipa na szczęście była ze mną, a wspólne pokonywanie przeszkód dawało mega wzmocnienie.

Kulinarne aspekty górskiej wyprawy

A co z jedzeniem, zapytacie? Jako miłośnik dobrego jedzenia, muszę powiedzieć, że to też jest jedna z najważniejszych rzeczy podczas wędrówek! Znalazłem sposób na to, by nie wozić ze sobą ciężkich konserw, a skupić się na jedzeniu lżejszym. Owszem, pierwszą rzecz, jaką zjadłem, to jajka w proszku, ale nikt nie powie, że nasza mobilność i lekkość jedzenia są bez znaczenia. Chmielę na lekkich batonikach białkowych i owocach – banana czy jabłka, zresztą polecam, bo w górach macie klaustrofobiczne warunki!

Wieczorem po intensywnym dniu wyprawowym siadaliśmy w schroniskach, opowiadaliśmy historie, a jedzenie było jeszcze pyszniejsze niż mogłem sobie wymarzyć. Pełny brzuszek i energia do dalszych zmagań – tak to wyglądało. To są właśnie te drobne rzeczy, które sprawiają, że czujesz się jak u siebie w domu, nawet we wrzeńszym schronisku w dolinie.

Podsumowując: czy warto na taką wyprawę pojechać?

Na pewno warto! Przypadki błędów, trudności czy zmęczenia są tylko drobnymi przeszkodami na drodze do spełnienia marzeń. Gdy stanąłem na szczycie, to po prostu dech mi zaparło! Pamiętam te emocje, kiedy cała ekipa rozwinęła flagę i każdemu w oczach błyszczał ten sam iskierka radości. Odkrycie własnych słabości oraz przekraczanie barier – to jest to, co czyni tę przygodę nie do zapomnienia. Jeśli myślisz o tym, by przejść ten szlak, śmiało! Wiek nie ma znaczenia, a każda chwila to dar. Bierzcie plecak, zakładajcie buty i wyruszajcie w swoją górską przygodę!

Ostatnie Artykuły