Wiesz, jak to jest – otaczasz się rzeczami, które niby są potrzebne, ale czasami masz wrażenie, że jesteś tylko ich więźniem. Minimalizm to trend, który staje się coraz bardziej popularny, a ja dzisiaj postaram się opowiedzieć, dlaczego warto zastanowić się nad tym, co naprawdę jest nam potrzebne w życiu. Jak to mówi przysłowie: mniej znaczy więcej. Gotów na przygodę w świat prostoty? To zapraszam!
Czemu warto spróbować minimalizmu?
Minimalizm to nie tylko styl życia, ale prawdziwa filozofia, która mówi dość. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o tym sposobie na życie, pomyślałem sobie, że to może być sposób na to, by wyrwać się z chaosu codzienności. Zamiast topnieć w morzu przedmiotów, zaczynasz myśleć o tym, co tak naprawdę ma dla Ciebie wartość. Mówiąc szczerze, do pewnego momentu byłem pod wrażeniem swoich zdobyczy – sprzętów, ubrań, książek. No bo przecież każdy z nas chce mieć jak najwięcej, prawda?
Ale z biegiem czasu zorientowałem się, że to całe bogactwo niekoniecznie przynosi szczęście. Czy znasz to uczucie, kiedy stoisz w szafie pełnej ubrań i nie masz się w co ubrać? No właśnie. Tak samo zresztą jest z innymi rzeczami – wypełnione po brzegi półki, szuflady przepełnione drobiazgami, które ledwo pamiętam, kiedy ostatni raz używałem. I właśnie w tym momencie postanowiłem, że czas na zmianę! Minimalizm otworzył mi oczy na to, że mniej rzeczy to nie tylko porządek, ale też więcej przestrzeni w głowie.
Jak zacząć swoją przygodę z minimalizmem?
Pierwszym krokiem w moim minimalistycznym podejściu było zrobienie solidnego porządku w domu. Wiedziałem, że to będzie ciężkie – przecież każdy przedmiot ma swoją historię, prawda? Ale gdy zacząłem, okazało się, że to było niezwykle oczyszczające. Zaczynają od małych kroków, np. przegażuliłem pięć ubrań, które od lat leżały w szafie bez żadnego użycia. Pamiętam, jak trudno było mi z nimi się rozstać, ale po chwili refleksji naprawdę poczułem ulgę. Tak, konkretna baza jest lepsza niż przesyt!
Na mojej drodze minimalizmu natknąłem się na kilka zasad, które mocno mi pomogły. Na przykład pytanie: Czy ten przedmiot dodaje mi wartości?. Jeśli odpowiedź jest negatywna, to do widzenia! Uczniłem się także, że czasami warto zainwestować w jakość, a nie ilość. Lepiej mieć jeden porządny plecak, który nie przemoknie, niż pięć różnych, które i tak leżą na dnie szafy.
Dlaczego mniej znaczy więcej?
Teoretycznie mogłoby się wydawać, że minimalizm to jakaś forma ascetyzmu, ale niech Was nie zwiedzie ta myśl. W praktyce chodzi o to, że mniej przedmiotów to więcej spokoju. Więcej spokoju w codziennym życiu, mniej zmartwień o to, co zrobić z tym bałaganem. Szybko zrozumiałem, że wyzbywanie się rzeczy, które mnie nie cieszą, pozwala mi skupić się na tym, co naprawdę ma znaczenie – na relacjach, pasjach, emocjach.
Jest coś pięknego w prostocie. Nagle zauważasz otaczający Cię świat z nową świeżością. Czasem wystarczy po prostu iść na spacer do parku, wdychać świeże powietrze i doceniać otaczającą naturę. To jest ten więcej, który zyskujesz, gdy masz mniej w swojej przestrzeni życiowej. Otaczaj się tym, co rzeczywiście ma dla Ciebie sens!
Minimalizm a cykle życia
W całym tym minimalizmie zauważyłem jeszcze jedną ważną rzecz – to, jak wpływa na cykle życia. Zazwyczaj lądujemy w jakichś utartych schematach, a minimalizm wprowadza powiew świeżości. Gdy pozbywasz się zbędnych rzeczy, widzisz, jak Twoje podejście do życia się zmienia. Świadomość, że nie potrzebujesz miliona rzeczy, pozwala Ci lepiej skupić się na rzeczach, które naprawdę mają sens. To uczucie nieporównywalne do niczego innego!
Reasumując, minimalizm to nie tylko lulałe życie bez zbędnych gadżetów. To przede wszystkim życie w zgodzie ze sobą i swoimi wartościami. Każdy przedmiot, który nas otacza, powinien niosić ze sobą wartość, a nie tylko zajmować miejsce. Dlatego, jeśli czujesz, że nadszedł czas na zmiany, odważ się na pierwszy krok. Może warto sięgnąć po nowe, minimalistyczne podejście ku lepszemu życiu?